14 Październik. Święto nauczycieli. Dzwonki w szkołach brzmią nieco inaczej – zamiast codziennego pośpiechu pojawia się uroczystość, czasem kwiaty, dyplomy, a w tle refleksja nad tym, czym w ogóle jest edukacja. Dzień Edukacji Narodowej to przecież nie tylko okazja do życzeń. To przede wszystkim wspomnienie o wydarzeniu, które zmieniło losy Polski – o powołaniu w 1773 roku Komisji Edukacji Narodowej.
Pierwsze w Europie ministerstwo oświaty, powołane w państwie chylącym się ku upadkowi, stało się symbolem odwagi i nowoczesności. Dziś lubimy mówić o KEN z dumą, podkreślając, że Polska wyprzedziła inne narody. Ale rzadziej pamiętamy, że KEN nie była rewolucją przeciwko Kościołowi. Przeciwnie – korzystała z jego doświadczenia, opierała się na jego ludziach, a chrześcijańska wizja człowieka była fundamentem, bez którego cała reforma nie miałaby sensu.
To szczególnie ważne dziś, gdy toczy się spór o religię w szkołach. Krytycy widzą w niej przeżytek, „anachronizm średniowieczny”. Ale jeśli spojrzymy w przeszłość, zobaczymy, że wiara i nauka szły w Polsce ramię w ramię. I że bez Kościoła edukacja narodowa wyglądałaby zupełnie inaczej.
Komisja zrodzona z kryzysu
KEN powstała w dramatycznym momencie – po kasacie zakonu jezuitów przez papieża Klemensa XIV. To właśnie jezuici prowadzili największą sieć szkół w Rzeczypospolitej. Gdy ich zabrakło, młodzieży groziła edukacyjna pustka.
„Towarzystwo Jezusowe, które przez długi czas przynosiło Kościołowi tak obfite owoce, nie jest już zdolne do ich dalszego wydawania; z tej przyczyny, kierowani troską o pokój Kościoła, uznaliśmy za konieczne jego zniesienie.”
(bulla Dominus ac Redemptor noster, papież Klemens XIV, 1773)
Łatwo jednak ulec złudzeniu, że był to moment odrzucenia Kościoła i triumfu „czystego rozumu”. W rzeczywistości KEN korzystała z dorobku duchowieństwa – zarówno tego zakonnego, jak i diecezjalnego. Pijarzy, bazylianie, wielu byłych jezuitów znalazło się w strukturach nowego systemu. Nie była to więc rewolucja przeciwko wierze, lecz próba połączenia racjonalistycznych idei z chrześcijańskim etosem wychowania.
Obywatel i chrześcijanin – ideał wychowawczy
Reformatorzy KEN powtarzali, że chcą wychować „obywatela i chrześcijanina”. To zestawienie mówi wszystko. Obywatel – czyli człowiek rozumny, świadomy, przygotowany do służby państwu. Chrześcijanin – czyli człowiek zakorzeniony w moralności, zdolny odróżniać dobro od zła.
„Trzeba nam ludzi zrobić Polakami, a Polaków obywatelami.”
(Feliks Oraczewski, mowa sejmowa, 11 maja 1773 r.)
W tym duchu wypowiadał się również Ignacy Potocki, przewodniczący Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, w swoich zaleceniach dla reformatorów edukacji:
„W rozporządzeniu nauk zaleca się pamięć na potrzeby każdego, jako chrześcijanina, jako człowieka, jako obywatela.”
(Ignacy Potocki, ok. 1775 r.)
To zdanie doskonale pokazuje, że Komisja nie widziała sprzeczności między wiarą, człowieczeństwem a obywatelstwem. Wychowanie miało kształtować pełną osobowość – duchową, moralną i intelektualną.
Czyż nie jest to model, którego dziś tak brakuje? Szkoła kształci specjalistów od testów, ludzi, którzy potrafią liczyć i pisać, ale czy potrafi kształcić sumienia? Obywatel pozbawiony fundamentów moralnych łatwo staje się cynicznym technokratą. Chrześcijanin pozbawiony świadomości obywatelskiej bywa bierny wobec niesprawiedliwości. Dopiero połączenie jednego i drugiego daje pełny obraz człowieka.
Dlatego KEN nie zrezygnowała z religii. To właśnie w niej widziała oparcie dla wychowania moralnego. Bez transcendencji edukacja traciła sens.
Program szkół – wiedza i zakorzenienie
Reforma KEN nie ograniczała się do deklaracji. Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych opracowało nowe podręczniki, a szkoły wojewódzkie i parafialne miały jasno określone zadania. Program obejmował język polski, historię, matematykę, nauki przyrodnicze, a także elementy rolnictwa i rzemiosła.
„Niech dzieci znają ziemię, która ich karmi i nosi, dom, w którym mieszkają, chleb, który jedzą.”
(z przepisów KEN dla szkół wojewódzkich)
Ten fragment pokazuje, jak głęboko reforma chciała zakorzenić edukację w realnym życiu. To nie była wiedza abstrakcyjna – to była nauka, która miała czynić młodego człowieka świadomym uczestnikiem swojej wspólnoty.
Kościół jako nauczyciel narodu
Wielu historyków podkreśla, że Kościół był jednym z głównych filarów edukacji w Polsce. Od średniowiecza prowadził szkoły parafialne, zakonne, uniwersytety. KEN nie mogłaby istnieć bez zaplecza wykształconych duchownych.
„Samo już czytanie książek kształci ludzi.”
(Stanisław Konarski)
To właśnie duchowni – pijarzy, jezuici, bazylianie – przygotowali grunt pod reformy. To dzięki nim idea nowoczesnej szkoły mogła być wcielona w życie.
Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych – narzędzie reformy
Aby zrealizować reformy, KEN powołała w 1775 roku Towarzystwo do Ksiąg Elementarnych. Jego zadaniem było tworzenie podręczników i programów nauczania.
„układanie, egzaminowanie i wydawanie dla szkół ksiąg elementarnych i ksiąg klasycznych.”
(Statut Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych, §1)
Sekretarzem Towarzystwa został ks. Grzegorz Piramowicz, autor dzieła Powinności nauczyciela, które do dziś brzmi niezwykle aktualnie:
„Jest zatem powinnością twoją sposobić się do tej wielkiej wagi posługi dla ludzi.”
(Grzegorz Piramowicz, Powinności nauczyciela, 1787)
Widzimy tu wyraźnie, że reforma oświatowa była nie tylko projektem intelektualnym, ale także duchową misją. Nauczyciel był postrzegany nie tylko jako przekaziciel wiedzy, ale jako wychowawca sumień.
Zarzuty wobec religii – i odpowiedzi
Oczywiście, katecheza spotyka się dziś z krytyką. Warto jednak przyjrzeć się tym zarzutom.
„Religia to indoktrynacja” – odpowiadając: religia w szkole to nie narzucanie wiary, lecz przestrzeń do zadawania pytań i szukania odpowiedzi. Nauczyciel religii nie tylko przekazuje dogmaty, ale także otwiera dyskusję o sensie, wolności i odpowiedzialności.
„To prywatna sprawa” – ale czy moralność, etyka, pytania o dobro wspólne są prywatne? Wychowanie zawsze ma wymiar społeczny. Katecheza to nie tylko formacja wiary, ale także uczenie solidarności, odpowiedzialności za drugiego człowieka.
„Nie ma frekwencji” – to prawda, że wielu uczniów rezygnuje. Ale czy mierzymy wartość edukacji wyłącznie liczbami? Nawet niewielka grupa młodych ludzi, którzy otrzymają solidne wychowanie moralne, może stać się zaczynem dobra w społeczeństwie.
Edukacja płaska czy pełna?
Dzisiejsza szkoła stoi przed podobnym wyzwaniem jak w XVIII wieku. Wtedy chodziło o to, by nie zatrzymać się na pustej retoryce, ale otworzyć młodzież na nauki ścisłe, na wiedzę o świecie. Dziś grozi nam odwrotność: szkoła stała się fabryką kompetencji, ale coraz rzadziej wychowuje człowieka jako całość.
Edukacja „płaska” – to edukacja bez transcendencji. Uczy rachunku różniczkowego, ale nie uczy, jak odróżnić dobro od zła. Przygotowuje do pracy, ale nie do życia.
Edukacja „pełna” – to taka, która łączy wiedzę i moralność. I to właśnie robi katecheza w szkole. Ona nadaje sens innym przedmiotom, bo stawia pytanie: „po co?”.
KEN i współczesność – zaskakujące podobieństwa
Kiedy czytamy dokumenty KEN, mamy wrażenie, że powstawały wczoraj. Postulat całościowego wychowania, troska o patriotyzm i moralność, przekonanie, że wiedza musi być zakorzeniona w wartościach – to wszystko brzmi niezwykle współcześnie.
I tu kryje się paradoks. Ci, którzy powołują się na KEN jako symbol nowoczesności, często nie dostrzegają, że jej fundamentem była współpraca z Kościołem.
Można wręcz powiedzieć: jeśli ktoś chce być wierny duchowi KEN, powinien bronić religii w szkole.
Zakończenie: lekcja dla nas
Dzień Edukacji Narodowej to nie tylko czas kwiatów i akademii. To wezwanie do refleksji: jaka ma być polska szkoła?
Historia mówi jasno: najlepsze owoce edukacji rodziły się tam, gdzie rozum i wiara szły razem. Tak było w czasach KEN, tak może być i dziś.
Odrzucenie religii nie uczyni szkoły nowoczesną – uczyni ją jedynie uboższą. Pozbawi ją wymiaru duchowego, który nadaje sens wiedzy. Szkoła bez religii potrafi nauczyć pisać i liczyć. Ale czy nauczy, jak być człowiekiem?
Dlatego w Dniu Edukacji Narodowej warto przypomnieć: Komisja Edukacji Narodowej nie była wrogiem Kościoła. Była jego partnerem. A katecheza w szkole nie jest anachronizmem, lecz kontynuacją tradycji, która uczyniła z Polski pioniera edukacji w Europie.
Bo tylko wtedy, gdy będziemy wychowywać obywatela i chrześcijanina zarazem, mamy szansę, że szkoła nie wyprodukuje jedynie specjalistów, lecz ukształtuje ludzi zdolnych do służby Bogu, ojczyźnie i drugiemu człowiekowi.
ks. Hubert Równicki
Źródła cytatów historycznych:
Dominus ac Redemptor noster, papież Klemens XIV, 1773.
Feliks Oraczewski, mowa sejmowa, 11 maja 1773 r.
Ignacy Potocki, „Instrukcje dla Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych”, ok. 1775 r.
Przepisy KEN dla szkół wojewódzkich (1774–1777).
Stanisław Konarski, Ordynacje wizytacji apostolskiej, ok. 1755.
Statut Towarzystwa do Ksiąg Elementarnych (1775).
Grzegorz Piramowicz, Powinności nauczyciela, 1787.